niedziela, 7 lipca 2013

W której tarczy jestem?

Jestem jak tarcza strzelnicza, w którą wystrzeliwane są pociski. Serce moje jest na samym środku, za największą ilość punktów. Kto wbije we mnie swoje ostrze? Zły morderca moich marzeń? A może nieuczciwy handlarz zdradliwych uczuć? A może będzie to pocisk złego, który sprawi, że tarcza aż odskoczy ze stojaka, na którym Bóg ją postawił? Nieustannie jestem narażony na to, co z ciała pochodzi. Ukrzyżowanie Chrystusa odbyło się raz, tam na Golgocie, lecz moje życie ukrzyżowane musi być na niej codziennie. Ciało musi umrzeć, a czy zrobi to tutaj na ziemi, czy w innym miejscu, ono nie wejdzie do chwały Twojej Ojcze. Mam tego świadomość, że jeśli się nie zaprę samego siebie, wtedy Ty mego "ja" zaprzesz się od razu.

Do czego należę? Tutaj na świecie nikt nie ma do mnie prawa jak tylko Twoje serce Boże. Póki na ręku moim obrączka nie zagości, serce moje będzie skierowane ku Tobie, bo do Ciebie należy. Nawet kiedy zakocham się, kiedy z Twojej woli oddam uczuć swoich komuś, komu zaufam, Ty nadal będziesz na moim piedestale, który Ty sam postawiłeś w moim życiu. Chciałbym kochać, lecz razem wspólnie we dwoje nie tylko siebie wzajemnie, ale przede wszystkim Ciebie Twórco wszystkiego, co jest tutaj wśród nas. Pobłogosław każdy czas w życiu, aby nam Ciebie nie brakowało nigdy.

W jakiej więc jestem tarczy? Na pewno w tej, która na duchowym froncie jest gdzieś w centrum, która ma wspierać i chronić tych, którzy giną. Po cóż mi talent pisania dałeś ? Przecież nie dla skażenia ludzkiej duszy, lecz dla jej podniesienia i umocnienia. Takim jestem oto kocim poetą, lecz Ty mnie kształtuj, nie chcę czekać w bezczynności! Muszę pobiec w stronę, którą wytyczy mi Duch święty, a nie człowiek, lecz Twoja wola są dla mnie najważniejsze. Nie chcę zatracić się w tym bezbożnym świecie, a o to dziś nietrudno. Lecz Ty Panie prowadź mnie i daj do ust moich słowa, których ludzie dziś potrzebują, nie dla mego wywyższenia, lecz dla Twego, bo tylko Tobie chwała się należy. Ja jestem tylko Twoim sługą. Cieszę się jednak, że serce moje jest żywe, że świat nie znieczulił go na to, co się wokół mnie dzieje, to wszystko zasługa pracy Twoich świętych rąk w moim umyśle i duszy, dziękuję Ci Ojcze.

Jutro też jest dzień. Dzień pełen wyzwań. Trzeba przekroczyć granicę, a niektóre rzeczy wyrzucać ze swojego życia. Ukaż mi je Panie, abym nie był ślepy. Tylko w jedności z Tobą mogę zostać oczyszczony ze wszelkich rzeczy, które mnie artystę ograniczają. Nie ma jednak rzeczy dla Ciebie niemożliwych, dlatego oddaję wszystko bez wyjątku Tobie. A przed snem proszę jedynie, abyś aniołów swoich zesłał, aby pomogły mi wznieść się do chmur, abym mógł poczuć dotyk Twojego wzroku. Będę szukał Cię nieustannie, abyś mógł zachować swoje działanie w moim życiu, bez względu na to, jaki ja będę. Pragnę abyś był przy mnie, wtedy będę szczęśliwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz