środa, 3 lipca 2013

Jesteś? Zostań.

Ja artysta zostałem pokonany. Pokonany przez samego siebie. Wielokrotnie krocząc przez świat pokonywałem samego siebie. W złości, w smutkach, w płaczu byłem na skraju totalnego zrozpaczenia. Kiedy czasem odbijało się to, co w kwiecie dałem uśmiechowi, byłem pokonany. Aż do momentu, kiedy ze mnie samego pozostały tylko ochłapy, czegoś co tak przez ten cały czas mi ciążyło na sercu i nie pozwalało się wzbić w powietrze.

Był to we mnie człowiek o umarłym Duchu, którego Ty Panie Boże wzbudziłeś, abym dziś zamiast pokonywać samego siebie, po prostu swoje odrzucał. Abym nie na samym sobie polegał, lecz na Twojej drodze, która jest jedyna i niepowtarzalna. Bo choć zupełnie nie mam pomysłu na to, co zrobić ze swoim ciałem, Ty masz pomysł na to, co mogę czynić z Duchem, którego mi ofiarowałeś. Ciebie Ojcze jedynego chcę słuchać, nie świata, nie uśmiechających się do mnie zewsząd pokus, nie kłamstw złych duchów, lecz Ciebie Boże niebieski.

Taki jestem pełen szczęścia, że mogę polegać na kimś, na kim się nie zawiodę, że mogę czytać słów, które zawsze będą dla mnie pokrzepieniem, ale i pouczeniem i skarceniem. Twoje nauczanie jest tak niesamowicie uniwersalne, ale i bezkompromisowe i jednakowe. Chciałbym, aby moje życie było takie pełne dobroci, pewności siebie i jasnego kierunku, jakim jest podążanie do celu - Jezusa Chrystusa. Niepotrzebne byłoby mi cokolwiek innego, jeśli bym Panie Twojej opieki nie miał. Stracić mogę wszystko, jeśli Ty tak zdecydujesz, co mi odebrać. Nie zabieraj mi jednak siebie, bo cóż mi wtedy pozostanie? Bez rąk Twoich kto mnie będzie niósł? Kto otrze moje łzy, kiedy płakać będę w poduszkę? Za każdym razem mój płacz pewnie Cię smuci, lecz wiesz przecież, że i mi czasem przynosi łzy to, co mnie spotyka, lecz jeśli chcesz mojej odmiany, to porusz moje serce, w sposób jaki Ty chcesz.

Dzień się już prawie skończył, ale Ty towarzyszyłeś mi od poranka, aż teraz po ciepłą noc. Będziesz przy mnie i kiedy będę spał, a anioły, które posłałeś, aby mnie strzegły będą przy moim łóżku, w czasie mego snu. Dziękuję Ci za wszystko, za dzisiaj, a i jutrzejszy dzień błogosław mi Twoją obecnością. Miłości proszę doświadcz mnie jak najwięcej, bo mojemu sercu potrzebna jest równowaga, ale wierzę, że Ty ją ukształtujesz już niedługo. Dopóki szept mój w ciszę wpada, będzie wysłuchany.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz