piątek, 1 marca 2013

Dlaczego jestem kotem?

Skoro kocie marzenia, to dlaczego Koci Poeta? Skoro ani ogonka włochatego nie ma, ani futerka puszystego, ani nawet wąsików zanurzonych w kocim mleczku. Więc gdzie ten kot jest w poecie, który wierszem pisze swą prozę, tu na ziemi, na oczach Boga jedynego, królującego nad nim w swym królestwie? Ja chyba wiem, gdzie kotem jestem, a gdzie nie. Tylko ja mogę to odpowiedzieć, że nie tylko przez umiłowanie do zwierząt, kocich przyjaciół z lat nastolatka przemawia w imieniu autora słów kocich marzeń się objawia. Jest jeszcze w charakterze artysty coś kociego z zachowania.

W artyście kocia jest niezależność i to, że własnymi ścieżkami idzie. Nie przez drogę przechodzi, a obok żółwia przeskoczy, a za gąsienicą pobiegnie, za motylem wyskoczy ponad trawy, a potem jeszcze gdzieś za ptakiem pofrunie i do stawu wpadnie, bo ten mu uciekł ze swojego wodopoju. Kocie ma jeszcze przywiązanie do człowieka, ale teraz jakby trochę inaczej.

Ja artysta już nie wrócę do swojej kociej opowiastki sprzed lat, kiedy to zmarznięty kotek wraca do domu przemoczony od deszczu za oknem i wtula się w swoją koteczkę. Bo tamten kot to inny kot niż teraz porusza się wśród traw na tym świecie. Artysta się zmienia diametralnie, choć tworzy już prawie pół życia swojego, już lat  9 przecież, ale nadal pragnie swoich marzeń. Lecz te kształtowane przez kocią determinację są nadal takie piękne.

Poeta chyba sam się zastanawia gdzie jego indywidualizm włożyć w ramy tego świata? Bo nie szedł nigdy przed światem tylko obok świata. Teraz idzie przeciw światu, ale i dla świata. Przeciw złu, które chce go zniszczyć, ma miecz wiary i prawdy, którym przecina kłamstwo i zniewagę. Dla świata chce natomiast nieść jasność i piękno miłości serca Boga Ojca z nieba. Artystyczne pojęcie niesienia pomocy samego siebie chcę rozszerzyć na pomoc innym, bo nie dość, że samemu ma się zbyt wiele, to komuś innemu chcę dać coś, czego ten nie ma.

Ja w zadumie patrzę Boże i czuwać się staram. Z otwartymi oczyma patrzę w Niebo, oczekując Twego znaku. Twej radości dałeś mi dostatek, dziękuję Tobie za ten uśmiech na mych ustach, niech on nigdy nie niknie w cieniu zła tego świata. Przebiję się Twoją prawdą ku światłości, a ona zapłonie w nas tu na ziemi, jakby miała nas oślepić. Poznam Słowo Twoje każde i będę je jadł i trawił i myślał nad nim i żył nim. Pozwoliłeś i pokazałeś mi duchowe życie, pełne wzniosłości, radości i pewności siebie. To największy dar jaki mogłeś mi dać, za niego jestem Ci bezgranicznie wdzięczny Panie.

2 komentarze:

  1. kot chodzi własnymi drogami. ale Ty uważaj, żeby Twoje drogi nie odbiegały od dróg Stworzyciel. skoro zdeklarowałeś się podążać Jego ścieżkami, nie możesz podążać swoimi własnymi. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją obecną ścieżką wybraną przez kociego artysty jest ścieżka Pana. I tą ścieżkę uznaję za własną :) Inaczej mówiąc, nie chcę innej ścieżki, bo świadomie taką wybrałem i jestem z tego wyboru szczęśliwy.

      Usuń