sobota, 25 maja 2013

Na łące, polanie, czy wobec serca?

Poeta fajnie spał, choć krótko. Śniły mu się jakieś głupoty, ale to nieistotne, bo już się rozpłynęło wraz z kolejnym dniem. Jak to dobrze Panie zacząć go od Twojego słowa, to takie pokrzepiające! Chciałbym, żeby to był mój nawyk, ale wciąż się w nim wyrabiam, bo zawsze te moje powieki takie ciężkie, jak zasłony nie chcą się odkleić rano. Niesforne ciało, zawsze jest przeciwko Duchowi, który chce je przerzucić. I tak się miotają tak między sobą, jak na zapasach. A serce tylko się tej walce przygląda, a samo inną melodię gra.

Ja artysta malując pejzaż własnego życia, nie mógłbym przenigdy zapomnieć tego do czego zostałem powołany. A do nowego życia, co stare porzuciło, przetkało gdzieś w odmęty niepamięci. A choć tamto chce jeszcze coś powiedzieć, to poeta tylko ucisza i odgania wspomnienia, bo po co mu one, ile można żyć wspomnieniami? Nie potrzebne mi to zupełnie.

Tak sobie myślę, patrząc gdzieś do słów swoich szukając języka poezji, tutaj w tym miejscu: " co ja bym musiał jeszcze zrobić ze swoim życiem, chcę żeby było doskonalsze i jeszcze bardziej oczyszczone". I tak się zastanawiam, ale mając sen spokojny, mogę się martwić tylko to, co zostało w nim zmarnowane, bądź porzucone przedwcześnie na rzecz drobnostek. Kwiatów oglądać oczy chciałyby tysiące na łąkach, na polanach, gdzie żaby skaczą, motyle sączą zapachy,  a ślimaki woooolno płyną po drogach swojego śluzu. I tam przebywam czasem w myślach, słuchając uspokajających nut długich godzinnych piosenek bez słów.

Za trochę ponad rok minie 10 lat, od kiedy w rękę pióro wziąłem i zacząłem pisać. Jak ten czas szybko przepłynął i setki zdarzeń się wykonało, które opisywałem. A serce to raz na dole płaczące, a raz na górze śpiewające. A ile jeszcze do przeżycia zostało, to nie wie nikt poza Tobą Panie! A cele są przecież takie piękne, wzniosłe, ale pełne też odpowiedzialności, troski, bliskości piękna Twojej miłości. Tak tylko Twojej, bo ja tą moją kulawą człowieczą, to porzuciłem tam w wodzie chrztu. Oby mi nigdy nie zabrakło Bożego natchnienia, aby pisać! Panie bądź przy mnie i jeśli będzie trzeba to powiedz, co jeszcze naprawić, żeby przed końcem zdążyć przejść przez ciasną bramę Twojego Królestwa.  Co by nie było trzeba zrobić, to ja to zrobię, bo serce moje czuje, że warto.

Tak jeszcze zostało tysiące stron do zapisania, zanim przyjdzie mi się spotkać z Panem. A potem już będę pisać hymny na cześć Jego imienia już zawsze, takie mam ciche pragnienie, aby ktoś mógł śpiewać moją poezję Tobie Panie, abym ja mógł na Twojej uczcie, błogosławić Cię moim wierszem, abyś mógł być ze mnie szczęśliwy. Ale przedtem naucz mnie kochać ludzi, abym mógł dać im Twoją miłość, również tej, która się zdecyduje poślubić mnie, wraz ze wszystkimi moimi przywarami, łzami, wrażliwością oraz z całą stertą zapisanych ciepłą miłością słów na karteczkach listów i wierszy. O to cię dziś proszę. Wierzę, że wszystko co potrzebne dasz mi, tak jak do tej pory, nigdy się na Tobie nie zawiodłem Ojcze, zawsze się mną opiekujesz, dziękuję Ci za to raz jeszcze.  :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz