czwartek, 11 kwietnia 2013

Twoim jestem, a Ty moim szczęściem

Jeśli byłbym ślepy nie widziałbym, jeśli byłbym głuchy nie słyszałbym, jeśli byłbym chromy, nie chodziłbym, gdybym był bez uczuć, nie kochałbym, gdybym był słaby, nie walczyłbym ze światem. Lecz to wszystko mi nie grozi, ponieważ Ty Panie jesteś przy mnie i dziękuję Ci za to. Niesamowite jest w Twoim stworzeniu, że umieściłeś na właściwym miejscu, odpowiednie osoby. Pejzażem rysujesz na moich oczach sytuacje, których potrzebuję. W modlitwie mojej język wypowiada setki, jeśli nie tysiąc słów, a Duch mój goreje z Twojej obecności. Jeśli ktoś mnie zapyta czy istniejesz, bez wahania odpowiem, że oczywiście. Jeśli ktoś zapyta mnie czy działasz w moim życiu, to odpowiem, że jak nikt, nigdy nie działał, tak Ty kierujesz moim słowem, uczuciem, oraz wyrazem mojej twarzy.

Nie śmiałbym odpowiedzieć obraźliwie, na Twą pracę przez ręce moje, które potrzebują Twojego podtrzymania, aby być na tyle zręcznymi, aby móc uchwycić narzędzie mojego życia. Przyrządem jakim się posługuję jest serce, które płacze, kiedy jest ku temu potrzeba. Lecz dziś jeśli łzę swą uroniło, to z rozczulenia i tkliwości raczej, niż z rozpaczy. Pokropiłeś moje policzki wodą z nieba, a być kropelką zmieszaną z łzą szczęśliwości jest dla mnie otuchą samą w sobie. Tak znasz mnie na wylot, by dać mi kilka szczególików, które w naturze stworzyłeś, chcąc mnie uszczęśliwić i wzruszyć, jak ptaki, jak kot uciekający przed moim domem. Dziękuję Ci Boże za to wszystko.

Cóż jeszcze rzecz mógłbym, kiedy gwiazdy oświetlają przestrzeń nade mną, świerszcze lada chwila zaczną grać swoją muzykę, a ptaki tylko czekają, żeby mnie z rana obudzić? Cieszyłbym się chyba jeszcze bardziej, gdybym mógł wyjść tak przed swój dom, usiąść w trawie i patrzeć na świetliki . Może kiedyś mi się to zdarzy przeżyć? Oddaję wszystko w Twoje ręce mój Ojcze. Ja nie wiem, co zamierzasz w przeciągu kilku lat, ale wiem, że będzie to dla mnie coś niezwykłego. Błogosław proszę wszystkich ludzi, na których będą patrzyły oczy moje. Umocnij w wierze słabych braci moich i siostry. Daj przez ręce moje, słowa, czyny i gesty napojenie wodą życia, wszystkich ludzi spragnionych Ciebie, którzy przetną drogę mego życia. Nic bardziej mnie nie uszczęśliwi teraz, jak porzucenie własnych słabości w służbie Tobie Panie mój i królu. Prowadź więc i strzeż mnie przez dni wszystkie i noce ciemne, abym nie zbłądził i zwiedzony nie został przez przeciwników swoich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz